Published on 13 sierpnia, 2016 | by admin
GKS Bełchatów – Raków Częstochowa 12.08.2016
Relacja Kibiców Rakowa: Od naszej ostatniej wizyty w Bełchatowie zmieniło się wszystko. Stadiom, poziom miejscowych, czy elektryczność mundurowych. Przekonaliśmy się o tym na własne oczy. Docieramy pięcioma autokarami i furami w jakieś 300 głów, w tym 19 Chemików. Początkowo wejście na obiekt sprawne, ale zaraz na parkingu dają się we znaki upierdliwi mundurowi. Chcą kogoś zawinąć za lanie. Trochę ganianek, lekkie pałowanie, ale jeszcze rozchodzi się po kościach. Później musimy sposobem przemycić trans dla ziomka za kratami. Rozpoczyna się mecz a nagle okazuje się, że bramka którą byliśmy wpuszczani zablokowała się. Nieudolna ochrona niepotrzebnie jeszcze podniosła ciśnienie, do tego mundurowi też zaczęli prowokować. Kończy się na tym, że obecni na stadionie wychodzą z bramą do bufora – ochrona woli usunąć nam się z drogi – następnie pęka brama wejściowa i większość wbija na stadion. Zaraz psy, wraz z ochroniarkami które chwilowo odzyskały rezon, walą hektolitry gazu. Do tego pałują stojących pod kasami. W efekcie kilka osób zagazowanych i z porozbijanymi głowami trafia do szpitala, kilkanaście jest zawiniętych, a pod kasami zostaje ogólnie kilkadziesiąt osób. Jedna milicjantka kończy ze złamaną ręką. Przez kilka minut trwa sytuacja patowa, gdy wygląda, że reszta nie będzie wpuszczana, chcemy wyjść ze stadionu. Milicja blokuje nam wyjście. Ostatecznie pozostali zostają wpuszczani na obiekt. Część zatrzymanych kończy tylko z mandatami, natomiast 5 osób zawijają. Ostatecznie na sektor wchodzi ok. 270 głów. Zakazowicze wraz osobami, które po gazowaniu odpuściły wchodzenie zostają na parkingu za stadionem. W takim składzie meldujemy się dopiero w przerwie na obiekcie. Wcześniej miejscowi w liczbie ponad pół tysiaka w młynie robią racowisko i bardzo dobrze dopingują. W momentach gdy dzieje się u nas na bramach intonują odpowiednie przyśpiewki. Po przerwie ruszamy z dopingiem z elementami pozdrowień dla wiadomych służb. Fajna akustyka sprawia, że idzie nam to bardzo dobrze. Po meczu chwilę jesteśmy przetrzymani na sektorze. Spodziewamy się jakichś problemów, ale kończy się na tym, że psiarnia rozpyla gaz na buforze i wychodzi przed obiekt. Chcąc, nie chcąc, musimy przejść przez strefę gazu. Na parkingu postanawiamy czekać aż wypuszczą zawiniętych. W międzyczasie GKS podrzuca nam wodę i przejmuje chłopaków ze szpitala (podziękowania!). Gdy okazuje się, że 4 osoby zjechały na dołek, a reszta wróciła już do autokarów, po godzinie ruszamy w powolną drogę do Częstochowy.
Relacja: RBFzine.pl