Published on 10 października, 2021 | by admin
Gładka wygrana na pożegnanie Fabiańskiego
Reprezentacja Polski wygrała 5-0 (2-0) z San Marino w meczu grupy I eliminacji mistrzostw świata. Bramki dla Polski zdobyli Karol Świderski, Tomasz Kędziora, Adam Buksa, Krzysztof Piątek i Cristian Brolli po trafieniu samobójczym. To spotkanie było ostatnim reprezentacyjnym meczem, w którym wystąpił Łukasz Fabiański.
Polacy rozpoczęli mecz od kontroli i posiadania piłki, w pierwszych pięciu minutach nie pozwalając rywalom na przechwycenie jej i wymienienie kilku podań, ale przełożyło się to tylko na jeden rzut rożny. Z każdą kolejną minutą San Marino cofało się głębiej, a “biało-czerwoni” atakowali wyżej, utrzymując się niemalże przed samym polem karnym i wiadomym było, że kibicom nie będzie dane długo poczekać na celne strzały. Pierwszy taki wykonał Przemysław Płacheta, ale został obroniony. Dwie minuty później strzał oddawał z kolei Robert Lewandowski i również został obroniony, ale zaraz było już 1-0. Z lewego skrzydła piłkę wrzucił Płacheta, a głową bramkarza gości pokonał Karol Świderski. Polacy potrzebowali zatem dziesięciu minut, by napocząć przeciwnika.
Kolejna groźna Polaków przyszła “dopiero” w 16. minucie, ale to za sprawą tego, że po bramce Świderskiego mieliśmy trzyminutową przerwę na sprawdzenie gola przez VAR. W 16. minucie ponowne dośrodkowanie z lewej strony mogło dojść do Przemysława Frankowskiego, ale w ostatniej chwili uprzedził go jeden z obrońców i wybił piłkę na rzut rożny. Po kolejnych dziesięciu minutach mieliśmy już 2-0. Tym razem akcję rozegrano prawą stroną i płasko dośrodkować chciał Kacper Kozłowski. Nieudaną interwencje zaliczył natomiast Cristian Brolli i wpakował piłkę do własnej siatki.
Polacy nie zamierzali się zatrzymywać na dwóch trafieniach i kontynuowali natarcie. W 23. minucie strzelał Kozłowski, lecz został zablokowany. Następnie dobijali jeszcze Świderski i Robert Lewandowski, ale także nieskutecznie. Następne uderzenie należało znów do Świderskiego. Tym razem napastnik PAOK-u głową po rzucie rożnym nie trafił w światło bramki. W 30. minucie piłka znów była w bramce San Marino i można było mieć nadzieję, że Polacy utrzymają średnią strzelania goli, ale sędzia nie uznał trafienia Lewandowskiego, uznając, że ten popełnił faul przed dojściem do futbolówki.
Najwięcej zamieszania w ofensywie robił zdecydowanie Karol Świderski. Nie tylko zdobył gola, ale co chwila też dochodził do strzału, czego dokonał również w 33. minucie. Skuteczną interwencją popisał się jednak Elia Benedettini. Ataki Polaków nieco ustały po pół godzinie gry, ale obraz gry w ogóle się nie zmienił. Nasi reprezentanci utrzymywali się przy piłce, wymieniając mnóstwo podań i próbując zdobyć przestrzeń. W tym okresie dwa strzały oddawał Lewandowski, ale przy pierwszym strasznie skiksował, a drugi obronił bramkarz przyjezdnych. Poza tym było kilka dośrodkowań sprawiających nieco problemów obronie, jednakże wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
Po przerwie zupełnie nic się nie zmieniło i na boisku widzieliśmy taki sam przebieg gry. Pierwsza sytuacja należała do Lewandowskiego, który uderzał z rzutu wolnego, ale piłka odbiła się od muru i wyszła na rożny, z którego z kolei uderzał, wprowadzony w przerwie, Krzysztof Piątek. Napastnik Herthy Berlin nie trafił w bramkę. W tej części kibice krócej czekali na bramkę, bo już w 50. minucie Polska podwyższyła prowadzenie. Kolejny rzut rożny został rozegrany nieco krócej. Piętą próbował zaskoczył Świderski, lecz bramkarz obronił jego strzał. Dobić na wślizgu chciał Michał Helik i trafił w słupek, ale koniec końców Tomasz Kędziora zdobył bramkę strzałem pod poprzeczkę.
Następne minuty, niestety, przypominały ostatni kwadrans pierwszej części gry. Polacy mieli piłkę i w zasadzie na tym się kończyło, bo nie oddawaliśmy praktycznie żadnych strzałów, a jeśli już się jakieś zdarzały, to odbijały się od obrońców i otrzymywaliśmy kolejne kornery. Taka gra trwała niemalże przez całą połowę. Jedyne strzały, godne napomnienia, to uderzenia Płachety i Karola Linettego. Oba były jednak bardzo niecelne. Przełamanie nastąpiło dopiero w 84. minucie i od razu okazało się skuteczne. Wówczas piłkę w polu karnym od Roberta Gumnego otrzymał Adam Buksa i bez kłopotów pokonał Benedettiniego. W doliczonym czasie gry ostateczny cios zadał jeszcze Krzysztof Piątek i ustalił wynik na 5-0. Polska zatem bez najmniejszych problemów pokonała San Marino, a jedyny strzał goście oddali pod koniec meczu, próbując z własnej połowy przelobować Radosława Majeckiego.
9 października 2021, 20:45 – Warszawa (PGE Narodowy)
Polska 5-0 San Marino
Karol Świderski 10, Cristian Brolli 20 (s), Tomasz Kędziora 50, Adam Buksa 84, Krzysztof Piątek 90
źródło: 90minut.pl