Published on 6 kwietnia, 2018 | by admin
Oświadczenie chorzowskiego Ruchu.
Rozmawiajmy na argumenty
Spółkę, która już dawno miała upaść, firmę pozbawioną płynności finansowej i zdolności kredytowej, za to z 49 mln zł długów i rozpadającą się drużynę przegrywającą mecz za meczem – tyle przejęli po poprzednikach ci, którzy w marcu ubiegłego roku podjęli się udanej próby uratowania Ruchu przed upadkiem.
Po roku Klub ciągle istnieje, co samo w sobie jest dowodem na sukces. Najpierw udało się otrzymać licencję i zbudować drużynę na miarę naszych obecnych możliwości finansowych, która mimo startu do rozgrywek z ujemnymi punktami i zakazem transferowym ciągle ma szansę utrzymać miejsce w I lidze.
W ciągu ostatniego roku prywatny biznes włożył w Spółkę – nie pożyczył jak nasi poprzednicy – ok. 12 mln zł. Bez tych pieniędzy nie dało by się funkcjonować, Spółka nie odzyskałaby płynności finansowej. Przeprowadzona została restrukturyzacja zadłużenia, większość długów skonwertowana została na akcje, do realnej spłaty pozostało 8 mln zł w ciągu 5 lat. Piłkarze, trenerzy i pracownicy klubu otrzymują regularnie pensje. Akademia Piłkarska działa tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Takie są efekty działania obecnego Zarządu. Można wskazywać na różne błędy w naszych działaniach, ale gdyby nie praca i pieniądze ludzi, którzy obecnie angażują się w Klub, nie byłoby czego krytykować.
Zarzucanie nam niekompetencji, a nawet nieuczciwości nie jest dowodem na chęć budowania „Wielkiej Niebieskiej Rodziny”. Jest natomiast – tak to odbieramy – przejawem frustracji i tęsknoty za utraconymi wpływami w Klubie. To prawda, nasze relacje z częścią środowiska kibicowskiego są inne niż mieli je poprzednicy. Nie uważamy jednak za potrzebne konsultowanie z kibicami podejmowanych decyzji biznesowych i kadrowych, nie fundujemy 1300 bezpłatnych karnetów, gdy szukamy możliwości zwiększenia przychodów. Zamiast tego przypominamy np. o niedotrzymanej obietnicy zwrotu klubowi pieniędzy wydanych na zapłacenie kary nałożonej na Ruch po meczu z Cracovią.
W pewnych sprawach różnimy się fundamentalnie i pewnie nie uda nam się porozumieć. Dla jednych kierownik ds. bezpieczeństwa, to człowiek fałszywy, kolaborujący z policją, dla nas wysokiej klasy specjalista, nagrodzony przez PZPN za wzorowe sprawowanie tej funkcji. Jedni widzą wyłącznie kurtkę, którą miał na sobie dyrektor zarządzający, my widzimy pracę, którą wykonuje i cenimy, że oddaje Ruchowi całą swoją fachową wiedzę i czas.
Uważamy, że kibice nadają sens pracy piłkarzy i wszystkim działaniom działaczy sportowych. Kibice mogą poderwać piłkarzy do walki, zmobilizować do większego wysiłku. Kibice swoim głośnym dopingiem tworzą atmosferę, bez której widowisko sportowe znacznie traci na wartości. Kibice to także klienci, czyli w normalnym układzie, ważne źródło przychodów. W przypadku Ruchu tak niestety nie jest, a chwalony przez niektórych marketing… nie wiadomo czy dawał więcej kibicom, czy klubowi.
Niestety Kibice mogą też mieć wpływ demobilizujący, a dla Klubu kosztowny. Publiczne podważanie kompetencji Zarządu nie ułatwia prowadzenia rozmów biznesowych. Słowa, z których wynika, że w ostatnim roku nie zrobiliśmy dla Klubu nic dobrego, za to doprowadziliśmy go do upadku, odbieramy nie tylko osobiście, ale także w kategoriach szkodzenia Klubowi. To działanie w skutkach podobne do zachowania piłkarzy, którzy imprezując po przegranym meczu, narażają Klub na nieprzychylność radnych w trwającym właśnie procesie pozyskania pieniędzy niezbędnych do bieżącego działania Klubu.
Formułowane są też wobec nas zarzuty o charakterze kryminalnym. Ich autorzy będą mieli okazję udowodnić swe słowa, gdyż zrobimy wszystko, by sprawą zajęła się prokuratura. Dla niektórych będzie to kolejny dowód na złe relacje z „kibicami”. Dla nas to sprawa ważna z ludzkich powodów. Dowód na to, że gdy plują nam w twarz, nie udajemy, że pada deszcz.
źródło: ruchchorzow.com.pl