Published on 1 listopada, 2019 | by admin
PP: Olimpia Elbląg – Raków Częstochowa 30.10.2019
Relacja Rakowa Częstochowa:
Puchar Polski to od lat fajna odskocznia, i to bez względu na to w której lidze występujemy. Los nas rzucił w kolejnej rundzie do dalekiego Elbląga. Niby byliśmy tam trzy lata temu, ale to jednak nadal egzotyk. Na takie wyjazdy jakoś niespecjalnie tłumy ludzi chcą jechać, więc lecieliśmy we własnym gronie składem kołowym. Podróż bez ogona. Niedaleko miejsca docelowego łapiemy się z ekipą Stomilu. Pojawia się też balast, ale nie są uciążliwi. Co więcej w samym Elblągu pokazali że słabo ogarniają. Prowadzili kawalkadę pojazdów jadąc na początku i na końcu stawki. Siłą rzeczy światła sprawiały, że się mocno rozciągnęliśmy tracąc się z oczu. Tubylcy nie próżnowali wystawiając między blokami komitet powitalny. Zaraz znaleźli chętnych do wymiany argumentów, ale szybko okazało się, że mają mniej umiejętności i w tempie ekspresowym zaczęli się oddalać z miejsca zdarzenia. Pod obiekt dojeżdżamy pół godziny przed pierwszym gwizdkiem – mimo to wejście sprawne i cała nasza wataha melduje się w sektorze gości ok. 25 minuty. Jest nas 185 osób (78 Raków, 104 Stomil, 3 Lechia) – wieszamy dwie swoje flagi i jedną OKS-u. Miejscowych jakieś 120 osób w młynie. Nim weszliśmy wszyscy nie wytrzymali ciśnienia i zaczęli bluzgać na Stomil. Gdy byliśmy w komplecie zaczęliśmy aktywność wokalną. Szybko przerodziła się w festiwal piosenki wulgarnej. W sumie udało się dzięki temu rozgrzać towarzystwo. Miejscowi próbowali być kreatywni, ale mimo że ostatnio jakoś w poprzednich meczach w tej materii nie mieliśmy możliwości się przećwiczyć, okazało się że nie wyszliśmy z wprawy i również na słowa autochtoni pojedynek przegrali. Klasyczny hat-trick dla przyjezdnych: ulica, boisko, trybuny – wszystko dla nas. Po meczu sprawnie opuszczamy klimatyczny obiekt a następnie już szczelnie obstawieni Elbląg. Przez ponad godzinę później na postoju integrujemy się jeszcze ze Stomilowcami po czym każdy rusza spokojnie w swoją stronę.