Published on 3 maja, 2018 | by admin
Puchar Polski 2018 dla Legii Warszawa
Zakończyło się finałowe spotkanie Pucharu Polski na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Był to pierwszy finał w historii pomiędzy Arką Gdynia i Legią Warszawa, choć oba kluby w decydującej potyczce występowały łącznie aż 28 razy (Legia po raz dwudziesty piąty, Arka po raz trzeci).
Po meczu przyjaźni rok temu, Arce przyszło zmierzyć się z warszawską Legią. Zapowiadało się więc bardzo ciekawe spotkanie nie tylko piłkarsko, co dało odczuć się jeszcze na długo przed pierwszym gwizdkiem.
Pociąg specjalny i przemarsz przez Warszawę
Podczas, gdy Arkowcy docierali do Warszawy specjalnym pociągiem, a później urozmaicali sobie czas grillem tuż pod Stadionem Narodowym, kibice ze stolicy przeszli ulicami miasta w kilkanaście tysięcy osób.
Niespokojnie pod stadionem
Przed stadionem dochodziło do wielu prowokacji ze strony fanów obu klubów i mniejszych starć. Doszło nawet do krótkiej awantury z policją, ale jej siły dzisiejszego dnia były tak wielkie, że do niczego większego dojść nie mogło i zabijane było w zarodku.
Tuż przy wejściu na stadion nie obyło się też bez problemów z oprawą, bowiem organizatorzy przygotowali dla kibiców niespodziankę w postaci prześwietlania bagażu, wykrywaczy metali, psów tropiących i wielu innych atrakcji utrudniających życie.
Nieznani Sprawcy:
„Rentgen do prześwietlania bagażu, wykrywacze metalu, psy tropiące, przeszukania, zaglądanie pod podwozie samochodu wwożącego oprawę, który później był odprowadzany na parking niczym papa mobile… nie, to nie relacja z wjazdu do ambasady amerykańskiej w Bagdadzie. Tak dogodne wejście na mecz piłkarski zapewniają nam dziś leśne dziady z PZPN w porozumieniu z policja…
Gdyby to zdarzyło się na meczu hołubionej przez Bońka kadry, albo na finale jakichś europejskich rozgrywek, opinia publiczna zjadłaby prezesa tego samego dnia. Nam dziś dobitnie pokazano, że kibice ligowi to obywatele gorszej kategorii. Boniek ordynarnie łże, mówiąc że zależy mu na ruchu kibicowskim. Dla PZPN jesteśmy zbędnym elementem meczu finałowego.
Ideałem trybun dla Bońka jest stypa na meczach kadry, z pijanymi, wąsatymi dziadami w pluszowych rogach. Nie chcemy się nawet zastanawiać ile pieniędzy poszło na cały ten cyrk związany z „zabezpieczeniem” tego meczu.”
Specjalne zabezpieczenia, godne największym lotniskom na świecie, nie przeszkodziły fanom z Gdyni i Warszawy stworzyć na trybunach kibicowskiego święta godnego finału. Chwilkę po pierwszym gwizdu gdynianie, a później legioniści zaprezentowali trzy oprawy w otoczeniu pirotechniki – „Kierunek obrany, kurs na puchary” (Arka), „Ten dzień nie wyglądałby tak samo… bez NaS” (Legia) oraz „Historia dzieje się na naszych oczach…” (Legia).
Dym i race na murawie
W drugiej połowie dym unosił się już po obu stronach stadionu praktycznie przez całe 45 minut (z małymi przerwami). W około 76. minucie część rac wylądowała na murawie, co z pewnością nie przyczyni się w przyszłym roku do zmniejszenia zabezpieczeń.
Łącznie na Stadionie Narodowym finał Pucharu Polski na żywo obejrzało 47 037 widzów. Wygrała po raz 19. Legia Warszawa.